PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=180058}

Zakochana Jane

Becoming Jane
7,3 46 662
oceny
7,3 10 1 46662
5,2 5
ocen krytyków
Zakochana Jane
powrót do forum filmu Zakochana Jane

Po obejrzeniu filmu mogę stwierdzić, że polskie tłumaczenie tytułu jest bardzo trafne, bo "Zakochana Jane" ma tyle wspólnego z Jane Austen, co "Zakochany Szekspir" z Szekspirem.
Film daje duże możliwości, by napisać ciętą opinię, bo jest w nim wiele elementów, do których można się przyczepić. I tak mogę zacząć od niezgodności z konwenansami epoki - jak np. Jane, która włóczy się z Lefroy'em po podejrzanych miejscach, Jane, która po wejściu na bal nie raczy się ukłonić pani domu, Jane, która o 6 rano gra na pianoforte, ubrana tylko w koszulę nocną... Jest tego wiele, i to nie tylko z Jane w roli głównej. Mogę się przyczepić do niezgodności z życiem Jane - jej głuchoniemy brat, George, nie mieszkał z rodziną, Tom Lefroy był miłym i nieśmiałym człowiekiem, przez Jane opisywanym jako prawdziwy gentleman, jej kuzynka, Eliza, nie prowadziła się źle (a zapraszanie mężczyzny na noc do sypialni jest raczej oznaką tego), o tym, że Jane pisze, wiedziała tylko najbliższa rodzina, poza tym Jane pisała zawsze w swoim saloniku, gdzie skrzypiące drzwi informowały ją, czy ktoś się nie zbliża - jeżeli ktoś wchodził chowała pióro i zapisane kartki. Po wyjeździe Toma z Hampshire nigdy już go nie widziała, nie była z nim także w Londynie, nie odwiedziła Ann Radcliffe, ani tym bardziej nie zamierzała uciec z Lefroy'em, spotkanie po latach również jest wymysłem scenarzysty (przepraszam, jeżeli kogoś uraziłam zdradzając te wydarzenia z filmu).
Oprócz tego bardzo mi się nie podobała sposób pokazania Jane Austen. Z listów i biografii rysował mi się obraz kobiety pewnej siebie i świadomej swojej wartości, dumnej, śmiałej w opiniach, lecz jednocześnie dość powściągliwej (żeby nie powiedzieć: nieśmiałej), czasami cierpkiej, lecz wobec bliskich bardzo ciepłej. Tutaj scenariusz robi z Jane nieobytą, roztrzepaną pannicę, która zdaje się być zastraszona światowością Lefroy'a i która we wszystkich dyskusjach z nim nie potrafi powiedzieć niczego sensownego. Bardzo nie podobała mi się scena, jak Jane, słysząc krytyczną opinię Toma, niszczy swoje opowiadanie - Jane, którą "znam" z listów i biografii była wręcz zbyt zapatrzona w siebie, by zniszczyć to, co napisała dla swojej siostry, pod wpływem opinii człowieka, którego nawet nie zna.
Krąży wiele opinii, że postać Jane Austen powinna zagrać Angielka, a nie Amerykanka i chyba muszę się z tym zgodzić. Anne grała dobrze (choć nie rewelacyjnie), przynajmniej na tyle dobrze, na ile pozwalał scenariusz, jednak brak jej było pewnej gracji, dystynkcji i wdzięku, który charakteryzował Jane, zaś to, że musiała mówić z brytyjskim akcentem sprawiło, że głosik miała momentami przesadnie słodki i dziecinny.
Mojej sympatii nie wzbudził też Lefroy, zarozumialec i hulaka; matka Jane, która była kobietą inteligentną, uroczą i błyskotliwą, tu przypominała panią Bennet, która ciągle krzyczy na Jane, by ta znalazła sobie męża; Kassandra - zbyt brzydka i za stara jak na siostrę ślicznej Jane.
Największą sympatię wzbudził we mnie pan Wisley, grany przez Laurenca Foxa (ironia losu - najlepiej zagrana postać jest postacią fikcyjną...). Przemawia przez niego więcej oddania i uczuć wobec Jane niż przez Lefroy'a, aż dziw bierze, że filmowa Jane nie widziała, jakim był rozsądnym i wyrozumiałym człowiekiem.
Ogólnie film jest z pewnością romantyczny i porywający, lecz niestety w dość topornym i kiczowatym hollywoodzkim stylu. Ten film to bajka, może nawet przyjemna, gdy zapomni się, że to film o Jane Austen, ja jednak słodkich bajek mam już dość, szczególnie wtedy, gdy aspirują do bycia biografiami mojej ulubionej pisarki.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones